Kliknij tutaj --> ☂️ broń masowego rażenia skutki
Bronią masowego rażenia (BMR) powszechnie określa się broń chemiczną, biologiczną i nuklearną, których użycie doprowadziłoby do śmierci setek tysięcy ludzi i skażenia środowiska. Wyścig zbrojeń, który doprowadził do rozwoju różnych metod otrzymywania takowej broni, już minął, ale zagrożenie bronią jądrową wciąż jest bardzo realne, zwłaszcza biorąc pod uwagę
Dlatego Izrael posiada broń atomową, czym skutecznie odstrasza wszelkich agresorów i ich możnych przyjaciół. Dlatego też Iran ryzykując całym swoim istnieniem dąży do posiadania broni masowego rażenia, gdyż tylko ta uczyni z Persów równoprawnych partnerów wobec ich przeciwników.
Broń nuklearna, to także jądrowa broń taktyczna. Równie straszna, choć mająca mniejszą siłę rażenia. Oto fakty i ciekawostki na ten temat. Jądrowa broń taktyczna. 1) Tactical nuclear weapon ma zasięg do 500 kilometrów. Czyli od chwili wystrzelenia przeleci nie dalej niż pół tysiąca kilometrów.
Z pomocą satyra i córki Ateny Percy odbędzie podróż przez całe Stany Zjednoczone, żeby schwytać złodzieja, który ukradł przedwieczną broń masowego rażenia - należący do Zeusa piorun piorunów. Po drodze zmierzy się z zastępami mitologicznych potworów, których zadaniem jest go powstrzymać.
Broń jądrowa pola walki w sferach wpływów USA i ZSRR. Pierwsze egzemplarze broni jądrowej pola walki sprowadzono do Europy już na przełomie lat 1953/1954. Były to głowice W7 do amerykańskich rakiet Honest John. W drugiej połowie lat 50. i w latach 60. USA rozmieściły w Europie ponad 7000 taktycznych środków jądrowych.
Des Fois On Rencontre Des Personnes. Bomba fosforowa, to inaczej rodzaj bomby zapalającej z wykorzystaniem białego fosforu. Bomba ma na celu po wybuchu spowodować zapalenie się budynków - bomby wypełnione są środkami zapalającymi silnie trującymi, głównie napalmem lub fosforem. Biały fosfor jest jedną z alotropowych odmian fosforu. Jest on silnie trujący, samoczynnie się zapala w kontakcie z tlenem, pali się w temperaturze 1300 stopni Celsjusza i wydziela dużą ilość żrącego dymu (pięciotlenek fosforu), niezwykle trudno go ugasić - nie należy gasić go wodą. Fosfor biały jest niezwykle trujący, już najmniejsza dawka tej substancji jest śmiertelna dla dorosłego człowieka, dlatego używany jest jako substancja czynna broni zapalającej. Zobacz: Kolejny przerażający gest Asada? "Reżim zrzucił bombę fosforową Najbardziej znane w historii użycie bomb zapalających z fosforem miało miejsce w Korei i Wietnamie. Bomby takie użyte zostały przez rosyjską armię także później, w 1994 roku w Czeczenii. W kwietniu 2004 roku świat obiegła wiadomość, że armia USA dopuściła się ataku bombą fosorową w Iraku, dziesiątkując nie tylko odziały ukrywających się talibów, ale także okoliczną ludność z wiosek na bombardowanym terenie. Ponownie bomby fosforowe zostały użyte w konfliktach pomiędzy Izraelem i Libanem, w Afganistanie, w Strefie Gazy, a także w Jemenie i w Libii. Doniesienia na temat rzekomego zrzucenia bomby fosforowej pojawiły się 26 sierpnia 2013. Bomba fosforowa zrzucona na szkołę w Aleppo ma być kolejnym przerażającem skutkiem trwającej wojny domowej w Syrii. Jeśli doniesienia o ataku się potwierdzą, będzie to oznaczać, że syryjskie władze złamały postanowienia Konwencji Genewskiej, która zabrania użycia broni chemicznej. Według doniesień, w ataku zginęło co najmniej 10 dzieci, a wiele osób zostało ciężko rannych. Przeczytaj: USA zrzuciły największą bombę konwencjonalną, jaką posiadają w swoim arsenale, oprócz bomby jądrowej
Broń chemiczna jest zakazana przez międzynarodowe traktaty, ale zarówno Stany Zjednoczone, jak i kraje europejskie coraz częściej mówią głośno o obawach, że Rosja może jej użyć. - Doszły do nas informacje, dotyczące możliwego przeprowadzenia przez rosyjskie siły okupacyjne na Ukrainie ataku bronią chemiczną - ostrzegał Peter Stano, rzecznik Komisji Europejskiej ds. zagranicznych. To jeden z najczarniejszych scenariuszy, ale jak podkreślają eksperci - musimy go brać pod uwagę. spis treści 1. Broń chemiczna - co to jest? Na czym polega jej zastosowanie? 2. W jaki sposób broń chemiczna może być użyta? 3. Czy Rosja ma broń chemiczną? 1. Broń chemiczna - co to jest? Na czym polega jej zastosowanie? Broń biologiczna bazuje na patogenach chorobotwórczych i organizmach wytwarzających pewne toksyny. Broń chemiczna jest oparta na działaniu toksycznych związków chemicznych. Obie stanowią gigantyczne zagrożenie i należą do broni masowego rażenia. - Broń chemiczna jako broń masowego rażenia ma być czynnikiem, który w sposób rozległy i bardzo bolesny razi ludzi, ale też jest bardzo szkodliwy dla życia flory i fauny - wyjaśnia dr Jacek Raubo, specjalista w zakresie bezpieczeństwa i obronności UAM oraz Defence24. - W przypadku zastosowania, chociażby gazów trujących, w tym gazów paraliżująco-drgawkowych - ich użycie na polu walki powoduje nadmierne cierpienie ludności, żołnierzy, którzy znaleźli się w rejonie ich oddziaływania i nie byli odpowiednio zabezpieczeni. Co więcej, mamy jeszcze trucizny bazujące na rozwoju współczesnej chemii, które mogą zaszkodzić punktowo konkretnym osobom, takim jak np. Siergiej Skripal (były oficer rosyjskiego wywiadu, w 2018 r. próbowano go otruć nowiczokiem - przyp. red.) - dodaje ekspert. Broń chemiczna najczęściej ma postać trujących gazów lub aerozoli (Getty Images) Zarówno broń biologiczna, jak i chemiczna, są zakazane przez międzynarodowe traktaty. Konwencja, która obowiązuje od 1997 r., zakazuje rozwoju, produkcji, składowania, przekazywania, nabywania i użycia broni chemicznej. Przystąpiło do niej większość państw świata, w tym również Polska, Ukraina i Rosja. Ale jak zauważa dr Raubo, przykład Syrii, gdzie mimo wszystko zastosowano broń chemiczną, pokazał, że traktat ma wiele luk. - Przywykliśmy przede wszystkim do obrazu broni chemicznej z okresu I wojny światowej, ale niestety broń chemiczna funkcjonuje nie tylko w wymiarze lat 1914-1918. Była stosowana na masową skalę w latach 80. XX w. w wojnie irańsko-irackiej. Znaczne jej magazyny były rozwijane na większości kontynentów w trakcie trwania zimnej wojny. Wydaje się, że wojna w Syrii na nowo przyzwyczaiła nas do myśli, że broń chemiczna - niejako ukryta za zasłoną międzynarodowych przepisów i naszych wartości - jednak istnieje i co najważniejsze - może być użyta. Musimy pamiętać, że broń chemiczna ma w sobie wbudowany taki obraz bestialstwa i brutalności, którego symbolem jest atak gazowy na kurdyjskie miasto Halabdża w północnym Iraku - przypomina ekspert. Wtedy irackie siły powietrzne zrzuciły na miasto bomby z mieszaniną sarinu, tabunu i gazu musztardowego. Zginęło blisko 5 tys. osób, a wiele tysięcy zostało okaleczonych do końca życia. 2. W jaki sposób broń chemiczna może być użyta? Istnieje wiele rodzajów broni chemicznej, wśród nich środki duszące (np. cyjanowodór), parzące (typu iperyt), krztuszące ( chlor i fosgen), paralityczno-drgawkowe (jak sarin) oraz halucynogenne i usypiające (np. LSD). Siła rażenia zależy od rodzaju substancji użytej do jej produkcji oraz od środka przenoszenia tych toksyn. - Jeżeli to będzie pocisk moździerzowy, to wtedy ta substancja rozpyli się na mniejszą połać terenu. Ale mogą też być użyte bomby lotnicze albo głowice pocisków balistycznych i wtedy ten poziom oraz przede wszystkim przestrzeń skażenia będą o wiele większe. Wiele zależy też od tego, jaka substancja jest użyta jako środek rażenia. To może być np. środek drażniący - chociażby różnego typu gazy łzawiące, ale to mogą być też substancje, które wywołują działanie paraliżująco-drgawkowe czy wstrzymujące działanie organów wewnętrznych człowieka - wyjaśnia dr Raubo. - Takie najprostsze zastosowania broni chemicznej to bomby beczkowe, czyli zwykłe beczki przystosowane do przenoszenia substancji chemicznych, które są podpinane pod śmigłowiec transportowy, a następnie zrzucane na cele - mówi specjalista w zakresie bezpieczeństwa i obronności. Ekspert dodaje, że oprócz broni chemicznej musimy brać pod uwagę również zastosowanie przez Rosję różnego rodzaju trucizn, które są w stanie sparaliżować funkcjonowanie podstawowych organów i doprowadzić do śmierci. Co ważne - mogą być użyte w sposób skryty, niewywołujący takich reperkusji politycznych, jak zastosowanie typowej broni chemicznej. - Niestety z perspektywy dyskusji o broni chemicznej zakres problemów dla przygotowujących się do obrony przed nią jest wręcz olbrzymi. Może obejmować i indywidualne działania terrorystyczne, jak chociażby rozpylenie toksycznej substancji w wagonach metra - jak w Tokio, użycie małych flakoników np. z nowiczokiem, którymi można spryskać klamkę w domu, żeby doprowadzić do kontaktu niezabezpieczonego ciała z toksyczną substancją. Jak również przez użycie gazów bojowych - tak jak miało to miejsce w wojnie iracko-irańskiej, albo w walkach w Syrii, gdzie atakowano całe połacie miast, aż po umieszczenie broni chemicznej na rakietach balistycznych, które mogą się przemieszczać nawet z jednego kontynentu na drugi - zaznacza naukowiec. 3. Czy Rosja ma broń chemiczną? Dr Raubo tłumaczy, że w latach 2015-2016 szacowano, że Federacja Rosyjska zniszczyła powyżej 70 proc. swoich arsenałów broni chemicznej. W 2017 r. Rosjanie mówili, że pozbyli się ostatecznie całości zasobów. Takie były przynajmniej oficjalne deklaracje. Jednak wiele wskazuje na to, że Rosja nadal może dysponować jakimś arsenałem broni chemicznej, bazującym przede wszystkim na tajnych projektach. Świadczy o tym uderzenie substancją z rodziny nowiczoków w Salisbury w Wielkiej Brytanii w 2018 roku. - W moim odczuciu Rosja nadal ma pewien potencjał broni chemicznej, który nie został zniszczony. Rosja jest państwem, które ma możliwości utylizowania broni chemicznej gromadzonej przez inne państwa - przez lata tak to działało. To oznacza, że mogą dysponować zasobami broni chemicznej, której Rosja nie zniszczyła albo nie zdążyła zniszczyć - podkreśla w rozmowie z WP abcZdrowie dr Raubo. - Musimy pamiętać o jeszcze jednej kwestii: Rosja ma też zdolności produkcyjne, jeśli chodzi o rozwój substancji chemicznych, trucizn, bojowych środków trujących itd. Czyli potencjalnie nie stanowiłoby problemu odtworzenie takiego potencjału broni chemicznej. Co więcej, najprostszą broń chemiczną da się wytwarzać nawet w warunkach przemysłu cywilnego w biednych państwach. W przypadku bardziej zaawansowanych typów tej broni trzeba mieć po pierwsze zaplecze naukowe, po drugie know-how, a po trzecie zaplecze przemysłowe. Chyba każdy z nas zdaje sobie sprawę z tego, że rosyjski przemysł chemiczny i obronny dysponuje takim zapleczem - przyznaje ekspert. - Mimo wszystko nadal powinniśmy traktować debatę o tego rodzaju zagrożeniach przede wszystkim jako element nacisku informacyjnego i psychologicznego na społeczeństwa Zachodu - podsumowuje dr Raubo. Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez Rekomendowane przez naszych ekspertów Nie czekaj na wizytę u lekarza. Skorzystaj z konsultacji u specjalistów z całej Polski już dziś na abcZdrowie Znajdź lekarza. polecamy
Prezydent Rosji Władimir Putin poinformował o teście pocisku jądrowego najnowszej generacji, który miał spaść na Kamczatkę, sześć tysięcy kilometrów od wybuchu. Rakieta, zwana potocznie "Szatanem II", będzie gotowa jesienią tego roku i ma być ostrzeżeniem dla Zachodu przed Rosją. Z historii wiemy, że atak bronią jądrową może doprowadzić do zniszczenia całych miast, a skutki promieniowa mogą być odczuwalne nawet w rejonach oddalonych o setki kilometrów od epicentrum wybuchu. Jakie obrażenia mogą pojawić się u osób, które przetrwają atak? spis treści 1. Putin chwali się pociskiem 2. Dotychczasowe użycia bomby atomowej 3. Życie po ataku nuklearnym. W jaki sposób promieniowanie radioaktywne wpływa na organizm? 4. Czy skutki promieniowania mogą wpływać na stan zdrowia kolejnych pokoleń? 5. Na razie nie ma zagrożenia atomowego. To narzędzie psychologiczno-polityczne rozwiń 1. Putin chwali się pociskiem RS-28 Sarmat Władimir Putin ogłosił, że Rosja przeprowadziła test superciężkiego międzykontynentalnego pocisku balistycznego RS-28 Sarmat, zwanego potocznie przez Zachód "Szatanem 2". Dyktator uważa, że rosyjski pocisk jądrowy najnowszej generacji będzie "nie do powstrzymania". - Pocisk może przebić się przez wszystkie nowoczesne systemy obrony przeciwrakietowej. Nigdzie na świecie nie ma nic takiego i jeszcze długo nie będzie - oznajmił Putin. Rosyjska broń jest uważana za międzykontynentalny pocisk balistyczny o największym na świecie zasięgu, zdolny do uderzenia w cel oddalony o 11 200 mil, co oznacza, że może z łatwością uderzyć w cele w USA i Europie. Specjaliści ocenili, że Sarmat jest w stanie przenosić 10 lub więcej głowic nuklearnych i wabików – wystarczająco łatwo, by jednym uderzeniem zniszczyć terytoria wielkości Wielkiej Brytanii lub Francji. Dmitrij Rogozin, szef agencji kosmicznej Roscosmos, powiedział, że rakiety zostaną rozmieszczone wraz z jednostką w Uzhur, w obwodzie krasnojarskim, około 3000 km (1860 mil) na wschód od Moskwy. - Wprowadzenie "superbroni" było historycznym wydarzeniem, które zapewni bezpieczeństwo dzieciom i wnukom Rosji na kolejne 30-40 lat – podkreślił Rogozin. — Daily Mail Online (@MailOnline) April 25, 2022 2. Dotychczasowe użycia bomby atomowej Do tej pory broń atomowa została użyta dwukrotnie – podczas II wojny światowej. Wskutek porażającej siły zginęło wtedy co najmniej 100 tys. osób, kolejne tysiące latami odczuwały skutki narażenia na promieniowanie. Większość osób ginęła natychmiast. Jak dużo było późniejszych ofiar ataku - trudno oszacować. Liczby podawane przez różne instytucje bywają bardzo rozbieżne. Radiation Effects Research Foundation (RERF), japońsko-amerykańska organizacja, ocenia, że z powodu ran i skażenia radioaktywnego zmarło od 90 tys. do 166 tys. osób w Hiroszimie i ok. 60-80 tys. w Nagasaki. - Przede wszystkim bomba atomowa razi bezpośrednio falą uderzeniową, czyli niszczy ludzi, niszczy sprzęt, niszczy budynki. Z drugiej strony powoduje opad radioaktywny - mówi dr Jacek Raubo, specjalista w zakresie bezpieczeństwa i obronności UAM oraz Defence24. - Można powiedzieć o podziale na efekty krótkoterminowe, jeśli chodzi o bezpośrednie uderzenie, czyli fala uderzeniowa, fala cieplna, promieniowanie i z drugiej strony efekty długoterminowe polegające na tym, że rejon został skażony – wyjaśnia. Ekspert zwraca uwagę, że w grupie potencjalnego ryzyka są również osoby, które wykonują działania ratownicze w rejonie broni masowego rażenia. Jeżeli będą nieodpowiednio przygotowane, to ich życie i zdrowie też może być zagrożone. - O tym się w ogóle nie mówił, ale jeszcze w latach 50. XX w. Sowieci i Amerykanie ćwiczyli z jednostkami piechoty po uderzeniach atomowych. I nawet u tych żołnierzy, mimo zastosowania podstawowych środków ochronnych, występowały choroby, które wskazywały, że znajdowali się zbyt blisko epicentrum - miejsca, gdzie zrzucono ładunek nuklearny. Dziś mówi się, że żołnierze rosyjscy, którzy wkroczyli do strefy wyłączonej po awarii w elektrowni atomowej w Czarnobylu, najprawdopodobniej "przyniosą" do swoich rodzin to skażenie radioaktywne. A sprzęt, który był tam wykorzystany, może rodzić niebezpieczeństwo wśród osób postronnych, w trakcie przemieszczania oddziałów - zaznacza dr Raubo. W sierpniu 1945 r. wojska amerykańskie zrzuciły bomby atomowe na miasta Hiroszimę i Nagasaki (Getty Images) 3. Życie po ataku nuklearnym. W jaki sposób promieniowanie radioaktywne wpływa na organizm? Co z mieszkańcami Hiroszimy i Nagasaki, którzy przeżyli atak? Eksperci ostrzegali przed odległymi skutkami związanymi z chorobą popromienną. Badania wykazały, że u części osób, które przeżyły atak jądrowy, skutki ujawniły się po kilku, a nawet kilkudziesięciu latach. Naukowcy wykazali związek promieniowa jądrowego z późniejszym wzrostem chorób nowotworowych i zawałów serca. - Należy podkreślić, że najbardziej wrażliwe na promieniowanie jonizujące są komórki ulegające szybkim podziałom komórkowym, a najbardziej wrażliwą na promieniowanie częścią komórki jest jej materiał genetyczny DNA. Uszkodzenia DNA mogą być przyczyną transformacji nowotworowej lub śmierci komórki - tłumaczy prof. Leszek Królicki, konsultant krajowy w dziedzinie medycyny nuklearnej, kierownik Zakładu Medycyny Nuklearnej WUM. (Getty Images) Jak wyjaśnia ekspert, skutki promieniowania jonizującego dzielimy na dwie grupy: skutki stochastyczne i deterministyczne. - Deterministyczne to te, które wynikają z bezpośredniego działania promieniowania: oparzenia, uszkodzenia szpiku kostnego, uszkodzenia układu pokarmowego, białaczki, uszkodzenie mózgowia. Określona jest dawka progowa promieniowania, która wywołuje kolejne objawy - mówi prof. Królicki. - Pierwszym etapem jest postać subkliniczna – obserwuje się ogólne osłabienie, zmniejszenie liczby białych ciałek krwi. Nie ma ryzyka zgonu. Dawka progowa wynosi Gy. W drugim etapie – w postaci hematologicznej, występuje ogólne osłabienie i dalszy spadek białych ciałek krwi, skaza krwotoczna, spadek odporności. Objawy chorobowe związane są z uszkodzeniem szpiku kostnego. Jedna czwarta chorych z wymienionymi objawami umiera. Kolejnym etapem jest postać jelitowa związana z uszkodzeniem nabłonka jelit. Występują biegunki, cechy odwodnienia, skazy krwotocznej, niedokrwistości, a nawet niedrożność jelit. Śmiertelność w tej grupie przekracza 50 proc. Jeśli dawka przekracza 10-20 razy dawkę wywołującą objawy subkliniczne, obserwuje się postać mózgową, której objawami są dodatkowo drgawki i utrata przytomności. W zasadzie wszyscy naświetleni taką dawką umierają w ciągu kilku dni. Ostatnim etapem jest postać enzymatyczna. Dawka promieniowania wywołuje utratę przytomności i w bardzo krótkim czasie dochodzi do zgonu - wyjaśnia konsultant krajowy w dziedzinie medycyny nuklearnej. Skutki deterministyczne mogą się pojawić nawet po 10-20 lat po naświetleniu. W tym przypadku nie występuje dawka progowa promieniowania. - Skutki deterministyczne oceniane są na podstawie danych epidemiologicznych i statystycznych. Nie można określić, czy np. choroba nowotworowa rozpoznana u konkretnego chorego była wywołana napromieniowaniem, czy też innymi czynnikami. Stwierdza się natomiast, że zachorowania na dany typ nowotworu występują częściej w grupie osób, które były narażone na promieniowanie – zaznacza profesor. 4. Czy skutki promieniowania mogą wpływać na stan zdrowia kolejnych pokoleń? Z szacunków RERF wynika, że u osób narażonych na promieniowanie jonizujące ryzyko rozwoju białaczki jest o 46 proc. większe, w porównaniu do grupy osób, które nie były narażone na działanie promienowania. - Jeśli naświetleniu ulegnie kobieta w ciąży, należy podejrzewać uszkodzenie płodu. Skutki zależą od dawki i okresu ciąży. Promieniowanie może spowodować obumarcie ciąży lub wystąpienie różnego rodzaju wad wrodzonych. Badano także, czy skutki promieniowania wynikające z działania na materiał genetyczny mogą wpływać ujemnie na stan zdrowia kolejnych pokoleń. Dotychczasowe obserwacje nie wykazały tego typu zjawiska - wyjaśnia ekspert. Najwięcej zachorowań wśród ocalonych po tragedii w Hiroszimie i Nagasaki notowano po 4-6 latach od ataków (Getty Images) Wiadomo, że część mieszkańców Hiroszimy i Nagasaki przeżyła i nie wykazywała objawów żadnych chorób. Jak wyjaśnia prof. Królicki, o skutkach naświetlenia może zadecydować wiele czynników. - Przede wszystkim przenikliwość promieniowania i tak zwana względna skuteczność biologiczna. Ale reakcja organizmu zależy także od wielkości dawki, jej natężenia, rodzaju ekspozycji (jednorazowa czy rozłożona w czasie), obszaru ciała, który był poddany na ekspozycję, wieku i płci, wreszcie wrażliwości osobniczej - tłumaczy lekarz. - Obecnie głównym źródłem promieniowania jonizującego są badania radiologiczne oraz metody leczenia z zastosowaniem radioterapii czy radioizotopów. Z tego względu wprowadzono rejestrację dawek, które zastosowano u danego chorego w trakcie kolejnych badań radiologicznych - dodaje ekspert. 5. Na razie nie ma zagrożenia atomowego. To narzędzie psychologiczno-polityczne Eksperci przyznają, że współczesna broń jądrowa może mieć znacznie większą siłę rażenia niż ta użyta w trakcie II wojny światowej. Podkreślają jednak, że broń atomowa to przede wszystkim narzędzie psychologiczno-polityczne. - To nie jest broń, o której powinniśmy rozmawiać w sensie praktycznego zagrożenia, tylko praktycznego wywołania paniki strachu i wpłynięcia przez to na decyzje polityczne – podsumowuje dr Jacek Raubo, specjalista w zakresie bezpieczeństwa i obronności. Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez Rekomendowane przez naszych ekspertów Skorzystaj z usług medycznych bez kolejek. Umów wizytę u specjalisty z e-receptą i e-zwolnieniem lub badanie na abcZdrowie Znajdź lekarza. polecamy
Broń biologiczna to obok atomowej i chemicznej jedna z trzech głównych broni masowego rażenia. Biorąc pod uwagę to, co się dzieje w związku z epidemią Covid-19, można dojść do wniosku, że byłaby doskonała dla terrorystów. Najczęściej spośród wymienionych trzech używa się broni chemicznej, czyli środków trujących. Sięgano po nie wielokrotnie w czasie I wojny światowej, także w Polsce – np. w bitwie pod Bolimowem. Potem w wojnie iracko-irańskiej w latach 80. Raz Sarinu użyli też terroryści – w czasie zamachu w japońskim metrze z 1995 r. Broni atomowej użyto zaś w dwóch atakach na Hiroszimę i Nagasaki w sierpniu 1945 r. Ładunki jądrowe są dziś istotną częścią arsenałów niektórych państw i pełnią funkcję odstraszającą. Broń biologiczna jest na tym tle najmniej „praktyczna” – z kilku względów. Po pierwsze, nie da się jej kontrolować. Środki trujące rozkładają się maksymalnie dwa tygodnie, niektóre nawet kilka godzin, a wiatr nie jest w stanie roznieść ich dalej niż na dystans kilkunastu kilometrów. Skaża się konkretny obszar zajmowany przez konkretną grupę ludzi w konkretnym momencie. Z bronią jądrową jest trudniej – skażenie promieniotwórcze utrzymuje się przez dziesiątki, a nawet setki lat i szerzej się rozprzestrzenia. Ale da się przewidzieć skutki i określić obszar jej działania. W przypadku broni biologicznej jest inaczej. Ludzie, podróżując po świecie, przenoszą zakażenie z miejsca na miejsce niebywale szybko. „Epidemia” nie wydaje się więc możliwa – od razu staje się pandemią obejmującą duże połacie globu. Nawet jeśli jedno państwo użyje takiej broni przeciw innemu, to paradoksalnie zaraza może do niego zawrócić. Druga trudność dotyczy przechowywania. Bomby atomowe składuje się w specjalnych magazynach, podobnie jak pojemniki z gazem czy cieczą. A jak przechowywać bakterie czy wirusy? Trzeba je hodować na żywych organizmach, odpowiednim materiale biologicznym. Nie da się ich po prostu wrzucić do słoika. A zatem łatwo je też przypadkiem „wynieść” z laboratorium. Broni tego typu zwykle nie produkuje się w czasie pokoju, lecz rozmnaża w odpowiedniej ilości, kiedy zaistnieje potrzeba. Pracuje się tylko nad technologią pozyskania takiej mutacji bakterii, wirusa czy botuliny, która nie jest powszechnie znana, a w związku z tym nie ma też na nią szczepionki czy innego leku. Czytaj także: Uboczny skutek wirusa: infodemia. Świat wpadł w panikę Czy wirus „uciekł” Chińczykom z laboratorium? Czy nowy koronawirus wydostał się z chińskiego laboratorium? Tak sugeruje amerykański senator Thomas B. Cotton, republikanin z Arkansas. Polityk przypomina, że Chiny oskarża się o prace nad bronią biologiczną, choć rząd ChRL regularnie temu zaprzecza. W 1984 r. kraj podpisał traktat o zakazie opracowywania, produkcji, przechowywania i stosowania broni biologicznej. Podobno ściśle go przestrzega, ale wiele wskazuje, że to nieprawda. Badania nad bronią tego typu prowadzono bardzo intensywnie w latach 70. I później. Chiny przekonują, że po to, by odeprzeć hipotetyczny atak tego rodzaju. Znam takie praktyki. Miałem okazję zwiedzić jedno z renomowanych laboratoriów wojskowej obrony przeciwchemicznej w Szwajcarii (Laboratorium Spiez). Naukowiec przypominający jako żywo Augusta Piccarda zaprezentował dziennikarzom zatkaną korkiem próbówkę z odrobiną brunatnej cieczy, z której ulatniały się żółtawe opary. I oświadczył: w środku jest dość Somanu, by szybko zabić wszystkich ludzi w tym budynku i w najbliższej okolicy. Zamarłem. A naukowiec butelkę odkorkował. Nie, nie umarłem ani od Somanu, ani na zawał. „Piccard” uśmiechnął się tylko i wytłumaczył, że Soman jest cięższy od powietrza, więc nie wypłynie z próbówki. Wsypał do niej nieco ciemnego proszku, stosowanego w maskach przeciwgazowych, który „wciągnął” ciecz i opary. Naukowiec spojrzał w szkło pod światło, wysypał proszek do specjalnego naczynia i z dumą oświadczył: widzicie, jakie skuteczne? Wszyscy żyją, prawda? Zapytałem go, skąd wziął się ten Soman, skoro wytwarzania broni chemicznej zakazuje konwencja. Wyjaśnił, że niewielkie ilości takiej broni wytwarza się do badań nad środkami przeciwdziałania. Produkcja jest ściśle ewidencjonowana i rozliczana, skrupulatnie odnotowuje się ilość zużywanych substancji itd. Żeby zbadać odpowiednie środki ochrony, szczepionki i środki lecznicze, trzeba wytworzyć to, co się nimi zwalcza. W przeciwnym razie nie da się sprawdzić ich skuteczności. Konwencja to dopuszcza. O ile jednak produkcję bojowych środków trujących da się policzyć, o tyle trudniej to zrobić z bakteriami i patogenami wirusa. I tu jest pies pogrzebany. Programy rozwoju ofensywnej broni biologicznej zawsze da się ukryć pod płaszczykiem badań nad środkami przeciwdziałania. Chiny mają szczególny stosunek do broni biologicznej. Jako jedyne padły ofiarą właśnie takiej amunicji, i to wielokrotnie w ramach tego samego konfliktu. Japończycy z niesławnej Jednostki 731. w latach 1940–45 rozprzestrzeniali w Chinach dżumę i cholerę, zrzucając z samolotów woreczki lub pojemniki z zarażonymi pchłami i ziarnami. Zjadały i roznosiły je szczury. Śmierć poniosło aż 400 tys. Chińczyków. Czytaj także: 13 najważniejszych pytań i odpowiedzi w sprawie koronawirusa O czym mówi senator Tom Cotton Podobno nowy koronawirus zaczął się rozprzestrzeniać na targu zwierzęcym w Wuhanie. Naukowcy są zgodni, że przenosząc się przez różne gatunki zgromadzonych tam i zabijanych na miejscu zwierząt (w niezbyt higienicznych warunkach), a nawet ryb, wirus mógł zmutować i przenieść się w końcu na człowieka. Senator Cotton, były oficer US Army i weteran wojenny, ma jednak pewne podstawy – ale nie twarde dowody – by snuć swoje domysły. Jakie to przesłanki? Otóż na przedmieściach Wuhanu znajduje się instytut wirusologiczny. Jedyny w Chinach i jeden z niewielu na świecie, który spełnia najwyższy standard zabezpieczeń: tzw. BSL-4 (Biological Safety Level 4), uzyskany po głębokiej modernizacji placówki w 2015 r. Takich laboratoriów jest w sumie ok. 40 (w Polsce nie ma żadnego). Krytycy Cottona wskazują na standard BSL-4 jako dowód, że nie mogło tam dojść ot tak do rozprzestrzenienia się wirusa. Tyle że w podobnym laboratorium w Rosji – Państwowym Instytucie Wirusologii i Biotechnologii „Wektor” w Kolcewie pod Nowosybirskiem, także spełniającym normę BSL-4 – we wrześniu 2019 r. wybuchł zbiornik z gazem i doszło do małego pożaru, co zagroziło epidemią eboli i tzw. czarnej ospy. Ta druga jest śmiertelnie groźna, bo łatwo się rozprzestrzenia – drogą kropelkową. Jedna z jej odmian, tzw. ospa zlewająca się (łac. variola confluens), ma śmiertelność na poziomie ok. 66 proc. u zaszczepionych chorych i 95 proc. u chorych nieszczepionych. Ospa krwotoczna albo czarna (łac. variola haemorrhagica s. nigra) ma jeszcze cięższy przebieg. Po co w 2019 r. prowadzono badania nad ospą prawdziwą, skoro w 1980 r. uznano ją za eradykowaną, czyli całkowicie zwalczoną na świecie? Do tego patogeny, które ją powodują, nie występują już w żadnych organizmach żywych. Oficjalna odpowiedź brzmi: „na wypadek podobnego zagrożenia”. Na łamach hinduskiego czasopisma „Journal on Geopolitics & International Relations” doniesiono, że w laboratorium w Wuhanie pracowano nad groźnymi wirusami, takimi jak SARS14, grypa H5N115, japońskie zapalenie mózgu 16 i denga. W Chinach jest wiele placówek badawczych i producentów szczepionek, więc w razie potrzeby mają wysokie zdolności do odparcia ataku biologicznego. Czy nowy koronawirus wydobył się zatem z laboratorium? Przeciwnicy takiej hipotezy zaznaczają, że instytut w Wuhanie jest placówką cywilną. Tyle że w czasach ZSRR bomby atomowe konstruowały cywilne zakłady podległe Ministerstwu Budowy Maszyn Średnich. W Polsce kałachy klepał cywilny zakład Łucznik w Radomiu, oficjalnie produkujący maszyny do szycia. A odrzutowe myśliwce produkowano w cywilnym zakładzie w Mielcu. Myśliwce F-35 wykonuje nawet nie tyle cywilny, ile prywatny koncern Lockheed Martin. Instytut z Wuhanu jest dobrze znany na Zachodzie, bo współpracuje z wieloma podobnymi instytucjami na świecie, także w USA. Co nie oznacza, że pewnych danych nie da się ukryć. Najciemniej zawsze jest pod latarnią. Czytaj też: Jak przebiegają badania na obecność koronawirusa Groźba ataku bioterrorystycznego Jak było naprawdę, nie wiadomo – zresztą co za różnica? Wyhodowany na zarzynanym prosiaczku czy w próbówce w instytucie w Wuhanie – wszystko jedno, istotne, że sieje spustoszenie. Paniką, spadkami na giełdzie, restrykcjami w wymianie handlowej, tajfunem w branży turystycznej. Koronawirus wywołuje nie tyle pandemię, ile światowy kryzys gospodarczy. A to wielka pokusa dla terrorystów. O ile jednak bombę czy gaz trujący są w stanie wytworzyć w warunkach amatorsko-warsztatowych, o tyle mutację bakterii, wirusa czy botuliny ciężko wyhodować samodzielnie, w doniczce czy klatce ze szczurem. Ale gdyby terrorystów wsparło jakieś państwo? Taka współpraca, nawet jeśli trudna do wyobrażenia, byłaby śmiertelnie niebezpieczna dla świata.
Broń chemiczna to taka, która oddziałuje przede wszystkim za pomocą toksycznych związków chemicznych. Broń biologiczna do rażenia wykorzystuje głównie mikroorganizmy lub wirusy. Jedna i druga jest zakazana przez międzynarodowe traktaty. Obie należą do broni masowego Białego Domu Jen Psaki ostrzegła w środę, że należy "uważać na możliwe użycie przez Rosję broni chemicznej lub biologicznej na Ukrainie". To reakcja na rosyjską propagandę, która twierdzi, że na Ukrainie znajdują się amerykańskie laboratoria broni oświadczyła, że twierdzenia Rosji są dezinformacją i sianiem spiskowych teorii oraz próbą tworzenia fałszywych pretekstów do agresji na Ukrainę. Dodała, że USA nie posiadają i nie prowadzą prac nad bronią biologiczną i chemiczną, w przeciwieństwie do Rosji, która użyła takiej broni między innymi przeciwko Aleksiejowi jest broń chemiczna?Broń chemiczna często ma postać trujących gazów lub aerozoli. W takiej postaci była szeroko używana na frontach I wojny światowej. Jednak historia broni chemicznej jest dużo starsza. Już w starożytności znane były zatrute strzały albo prymitywne środki zapalające. Istnieje hipoteza, oparta na relacji z kroniki Jana Długosza, że jakiegoś rodzaju gazu bojowego użyli Mongołowie w bitwie pod Legnicą w 1241 bojowe środki trujące dzieli się na kilka typów - środki duszące (na przykład cyjanowodór, stosowany w niemieckich, nazistowskich obozach koncentracyjnych i zagłady pod nazwą cyklon B), parzące (na przykład iperyt, czyli gaz musztardowy), krztuszące (do których należą chlor i fosgen), paralityczno-drgawkowe (na przykład sarin, tabun) oraz halucynogenne i usypiające (w tej roli może być używane na przykład LSD).Szkolenie polskich żołnierzy z pododdziału obrony przed bronią masowego rażenia w 2019 rokukpt. Maciej Jagusz/4 pchemIstnieje też kategoria bojowych środków pomocniczych, które - w przeciwieństwie do środków trujących - można legalnie stosować. To na przykład środki zapalające (najbardziej znanym jest napalm), związki stosowane do stawiania zasłon dymnych, defolianty, z których najsłynniejszym jest Agent Orange używany przez Amerykanów do niszczenia dżungli w czasie wojny w Wietnamie. Do tej grupy zalicza się także lakrymatory, z którymi wielu z nas mogło się zetknąć, bowiem należą do nich na przykład gaz łzawiący i gaz biologiczna - co to jest?Broń biologiczna także ma długą historię. Znane są relacje o podrzucaniu jadowitych węży na wrogie okręty lub pszczół nieprzyjaciołom. Pod koniec XIV wieku podczas oblężenia miasta Kaffa (dziś Teodozja) na Krymie atakujący Tatarzy wystrzeliwali z katapulty w kierunku obrońców ciała osób zmarłych na dżumę. Inna relacja mówi, że pod koniec XV wieku Hiszpanie wykorzystali krew trędowatych do zatrucia intensywne prace nad bronią biologiczną prowadzono w czasie II wojny światowej i zimnej wojny. W roli broni starano się wykorzystać patogeny powodujące takie choroby, jak wąglik, dżuma, ospa prawdziwa czy wirusowe gorączki krwotoczne, a także pałeczki Salmonelli. Prowadzono także prace nad bojowym zastosowaniem takich naturalnych substancji, jak rycyna i botulina (czyli jad kiełbasiany).Polski pododdział obrony przed bronią masowego rażenia na ćwiczeniach w 2019 rokumjr Robert Szymczak/4 pchemBroń masowego rażeniaZarówno broń chemiczna, jak i broń biologiczna razem z bronią atomową (jądrowa, nuklearną) są zaliczane do kategorii broni masowego rażenia, czyli takiej, która może razić ludzi i inne organizmy na bardzo dużą skalę. Inna nazwa tej kategorii to broń ABC, od pierwszych liter w nazwach. Broń chemiczna (gazy bojowe) w ten sposób była używana na frontach I wojny światowej, a współcześnie - w czasie wojny iracko-irańskiej i wojny domowej w w przeciwieństwie do broni jądrowej pozostałe rodzaje broni ABC mogą służyć także do niewielkich ataków, ukierunkowanych wręcz na pojedyncze osoby. Przykładem takiego zastosowania broni biologicznej są listy z wąglikiem, a broni chemicznej - próby otrucia przez Rosjan byłego szpiega Siergieja Skripala i jego córki oraz opozycjonisty Aleksieja Nawalnego. W obu przypadkach użyto środka trującego z grupy ćwiczenia z likwidacji skażeń, 2019 rokmjr Robert Szymczak/4 pchemBroń chemiczna i biologiczna - obie są zakazaneKonwencja o broni biologicznej została podpisana w 1972 roku i weszła w życie trzy lata później. Zakazuje prowadzenia badań, produkcji, gromadzenia, nabywania lub przechowywania biologicznych środków i toksyn oraz mogących służyć do ich przenoszenia broni i urządzeń. Nakazuje także zniszczyć lub przekształcić na cele pokojowe wszelką istniejącą broń o zakazie broni chemicznej została podpisana w roku 1993 i obowiązuje od roku 1997. Zakazuje rozwoju, produkcji, składowania, przekazywania, nabywania i użycia broni chemicznej. Powołała też Organizację do spraw Zakazu Broni Chemicznej, która czuwa nad przestrzeganiem zapisów umowy. Organizacja ma siedzibę w obu konwencji przystąpiła przeważająca większość państw na świecie, w tym wszystkie państwa europejskie, łącznie z Polską, Rosją i Rosji na Ukrainę. Oglądaj TVN24 w TVN24 GOAutor:ral// zdjęcia głównego: kpt. Maciej Jagusz/4 pchem
broń masowego rażenia skutki